Wspominalam juz wczesniej ,ze we Wloszech wszechobecna jest tradycja budowania Stajenek Betlejemskich.
O tym juz sie przekonalam,ale to czego bylam swiadkiem wczorajszego wieczoru,przeroslo moje oczekiwania i wyobrazenie "Stajenki Zywej"
Miasteczko w gorach(ok.500m.npm)nazywa sie -Davoli,oddalone-jakies 15 minut drogi od Soverato.
Tylko wjechalismy,juz zrozumialam dlaczego wlasnie To!-a nie inne miasto dostapilo honoru zorganizowania-zywego misterium Narodzenia Chrystusa.
Byl wieczor,nie moglam widziec wszystkiego,ale pewne jest ze wieksza jej czesc zachowala budynki,uliczki-cala architekture w stanie nienaruszonym od wiekow.
Moj zachwyt budzilo niemal wszystko,--mam nadzieje,ze ogladajac zdjecia podzielicie moja opinie!
Zapraszam na"Davoli il presepe vivente"
"Swieta Rodzina" podczas przedstawienia--emocje byly tym wieksze,ze oprawa dla calego "zdarzenia"byl stary,bardzo stary kosciolek,do ktorego wchodzi sie po kamiennych schodach.
Pierwsze "zderzenie"z przeszloscia-stroje, asortymenty,wystroj wnetrz--jako zywo przeniesione z dalekiej epoki,-czasow w ktorych zyl Chrystus.
Tu pokazano nam, jak robiono kiedys ser"ricotta"--najpierw jednak trzeba bylo zrobic specjalny koszyczek(dzis stosuje sie plastikowe)
z krzewu zwanego"fiscolo"---ciezka zmudna praca.
Kozami dzielnie zajmowala sie mala "pasterka"--(w tle),chetnie pozowala do zdjec...
W tej podrozy do" przeszlosci".dzielnie towarzyszyli nam nasi przyjaciele- Gregorio i Sabrina--zabraklo tego wieczoru ich uroczej
corki Sofii.
Idziemy wiec "sladami" przeszlosci,uliczkami waskimi i kretymi,po drodze mijajac "prawdziwe zycie "dawnej spolecznosci lokalnej.
Przekupki uliczne ,dzieci ze zwierzetami-to niepowrzalny i unikalny klimat tego wieczoru.
U kowala wszystko bylo na "dusze"
W takich beczkach przechowywano wino,w dzbanach zas olej--wszystko wygladalo tak ,jakby przez lata nikt tych przedmiotow nie dotykal.
Odwiedzilismy takze miejscowa "ziolo-apteke"--zwana"Erboristeria"--nalewka na ziolach smakowala wybornie.
Tu dawny posterunek policji i "cela"--chcialam zajrzec-nie pozwolono!
Okazuje sie ,ze dzieci tez mialy miejsce dla swoich pasji i zainteresowan-w takim miejscu byc moze wzrastali najwieksi artysci Italii?!
Podczas zwiedzania towarzyszyla nam muzyka tutejszego folkloru--szkoda ze nie mozecie posluchac-pieknie chlopcy grali.
Nie moglo sie obyc bez odwiedzenia prywatnych domow,gdzie z ogromna pasja,wzorujac sie na dawnych tradycjach rodzinnych stawiane sa Stajenki Betlejemskie tutejsze "Presepe"-Tutaj "Presepe" liczace 70 lat i jego przemila wlascicielka.
Kwitna rodzinne tradycje--do swojego domu zaprosila nas synowa seniorki rodu(zdjecie powyzej)--i tu "Presepe"zajelo pol pokoju,a wykonal je maz Pani Marii -Mimmo Monterosso--imponujacy widok.
Wszedzie witano nas i czestowano jak naprawde oczekiwanych gosci,spedzilismy w Davoli niezapomniane chwile
..ale jest noc i zimno-o tym tez pomyslano rostawiajac na ulicach ogniska ze skwierczacymi palinami--ale milo! a trzeba wracac,zabierzemy jenak ze soba ogrom przezyc i wspomnien .
Dziekujemy za to wszystko i do zobaczenia!