Wieczor  Sylwestrowy  spedzilismy u naszych wlosko-amerykanskich przyjaciol.-nasza "podroz"tym razem byla bardzo krotka --zaledwie kilka minut.-moze raczej -kilka domow.

Ale do rzeczy--bylo super!-a to w mojej opinii znaczy wiele!

On Johny-Amerykanin z Nowego Jorku,wysmienity szef kuchni(pracuje w jednej z najlepszych restauracji)ponadto--poznal juz tajniki kuchni regionalnych i sam szkoli przyszlych kucharzy--zwlaszcza amerykanskich.

Ona Francesca-bliska przyjaciolka domu.

Jako gospodarze, sprawdzili sie na piatke z plusem,pod kazdym wzgledem.

Zobaczcie sami.

Wejscie do domu zdobi piekna Szopka.-Francesca i jej mama

Ja i wielki szef-Johny

Teraz:pieknie nakryty stol,ja i Francesca(-przy okazji ,zerkalam gdzie jest moje miejsce)....znalazlam!

  Oto dowod!

Pora na drobne przekaski---serwowala zacna ciocia Tereska

Dania "wjezdzaly" na stol sukcesywnie-pierwsze z nich--

          "zupa fasolowa ze slonina,oraz tosciki"

Za kazdym razem, kiedy podawano danie,Johny wyjasnial, co aktualnie jemy,oczywiscie nie zabraklo toastow-co widac

Pora na "risotto" ze swiezymi grzybami lesnymi-mniam!-

Smakowalo wszystkim-popatrzcie talerze czyste!

Oto "kopytka"z kielbaska recznie robiona,cukinia i sosem pomidorowym--smakowaly wybornie

---bylam niegrzeczna ---dostalam jedna!?!--na szczescie nie moj talerz?!---uh!-jaka ulga!

Jedno z moich ulubionych dan-filet Wellington!-poledwiczka zawinieta w szynke i ciasto francuskie z dodatkiem duszonego szpinaku-poezja!

Tuz przed polnoca -tradycyjnie juz podano soczewice z porcja faszerowanej nogi swini-tu zwanej"cotechino"-soczewicy nie lubie,ale mieso-super!

 Ale i na "zarcik" pora--tradycja jest, zakladanie czerwonej bielizny w wieczor sylwestrowy--Francesca pospieszyla z "pomoca"i obdarowala wszystkie panie takimi "drobiazgami"--zabawa byla swietna!-dzieki!!!

Slotkosci,slotkosci!--rowniez ta oto miniatura "stajenki"---pieknie i smaczne!

Dzieki Johny i Francesca!

Szczesliwego Nowego Roku!